Diety vs My

Podstawowym problemem każdego człowieka, jest złe podejście i nastawienie do diety. Samo słowo dieta wywołuje u większości ludzi ataki histerii, przeplatane śmiechem, płaczem a następnie kończy się ucieczką. Spotkałem się z kilkoma przypadkami osób chcących schudnąć samymi ćwiczeniami, ale bez żadnej diety.

Nawet kobiety przekonują się do treningów typowo siłowych, tyle że bez diety, ech. Dlatego od jakiegoś czasu, zastąpiłem słowo dieta na zmiana nawyków żywieniowych. Może i dłuższa nazwa, ale wywołuje znacznie mniej negatywnych reakcji. Teraz powymieniam niby-problemy nie do przeskoczenia: dieta kojarzy się z niejedzeniem praktycznie wogóle lub jedzenia w kółko tego samego. Najczęściej ryż z kurczakiem i brokułami. Następnym problemem do przeskoczenia jest zjedzenie 5 lub 6 posiłków dziennie, ja się pytam, czy doprawdy to jest problem? A jak żrecie średnią pizze sami, na raz, bądź mega kebab z frytkami, to już problemu nikt nie widzi ze zmieszczeniem tego w sobie? Picie większej ilości wody (od 3 do 4 litrów dziennie), to dla wielu też już abstrakcja, ale pochłonąć 10 półlitrowych piw w jeden wieczór, to nie problem? Ba, to już nawet powód do dumy. Kolejną przeszkodą jest przygotowanie tych posiłków, no bo ile to czasu zajmuje potem pozmywanie garów… Koszt diety w domysłach ludzkich musi być mega duży (tak wynika z kolorowych gazet). Wybranie diety, gdyż taki mamy ogrom diet do wyboru, że głowa pęka, a zwykły zjadacz chleba niby skąd ma wiedzieć, jaką wybrać. Problemów można wymieniać bez końca, bo szukanie wymówek ludzie opracowali do perfekcji, ale nie o to chodzi. Teraz napiszę na swoim przykładzie jak to wygląda, sprawdzone, więc pewne.

W głowie narodził mi się pomysł poszerzenia swojej wiedzy w temacie dietetyki, jak i zgłębienia tajników poprawnego wykonywania technicznie ćwiczeń na siłowni. Jak pomyślałem tak zrobiłem – zapisałem się na kurs trenera personalnego z dietetyką. Kurs zrobiony, egzaminy zdane, papier jest, to był listopad 2016. Następnie, jak podejść do tematu wypróbowania na sobie tego, czego się nauczyłem? Tutaj napiszę na temat diety a następny artykuł poświęcę ćwiczeniom. Więc postanowiłem, że listopad i grudzień poświęcę na odprężenie się, jeśli chodzi o żywienie, czyli nie będę kombinował, zjem, co jest dostępne. Cały czas zastanawiałem się, czy dam radę z dietą, mając ciągle gdzieś „z tyłu głowy” te wszystkie problemy, związane z dietami zaczytane w Internecie.

Dużą częścią sukcesu w dążeniu do celu, jaki sobie obierzemy jest właśnie nasza głowa. To tu wszystko się zaczyna. Postanawiając w niedzielę, że od poniedziałku zaczynamy dietę bez wcześniejszego przemyślenia, skazujemy się na porażkę. Musimy prześledzić nasz plan dnia dokładnie, czyli jak pracujemy, ile czasu jesteśmy w domu itp. Musimy wiedzieć, że te pięć posiłków musimy plus minus zjeść, co trzy godziny, i jak to pogodzić z pracą itp. Wykluczamy wtedy już zawczasu wymówki, z którymi możemy się spotkać bez wcześniejszego przemyślenia. Zaplanowałem czas zakupów, miejsca gdzie kupować tak, żebym fortuny nie stracił.  Tak więc, przygotowawszy swoją głowę na wyzwanie, wziąłem się do realizacji. Dieta, którą stosuję nacisk kładzie na odpowiednią ilość białka, węglowodanów złożonych i oczywiście tłuszczy, ale tych pomagających w redukcji, a nie tych z frytkownicy.

Jeden gram białka to 4 kcal. 1 gram węglowodanów to 4 kcal, a 1 gram tłuszczu to 9 kcal. Skomponowanie diety nie jest prostą sprawą, więc lepiej zlecić to komuś, kto się zna na tych sprawach( ja mam łatwiej ☺). Ważne, ile trenujemy, jaką mamy pracę itp. Koszt mojej diety to średnio od 400 do 450 zł miesięcznie. Myślę, że to nie jest nie osiągalne dla zwykłego człowieka. Paru osobom już rozpisałem i reakcja była taka sama: „O, wcale nie jest droga ta dieta”.

Jem naprawdę różnie: wszelkiego rodzaju kasze, ryże, makarony ciemne, kurczaki, indyki, ryby, dużo warzyw. W skrócie, moja dieta wygląda następująco: wstaję o 4 rano do pracy, wypijam koktajl z odżywki białkowej (można zastąpić twarogiem), płatki owsiane, woda (można osłodzić słodzikiem np. stewia lub cynamonem lub dodać masła orzechowego). Następnie kanapka z dwóch kromek chleba ciemnego ze słonecznikiem, wędliną drobiową, do tego pomidor, ogórek (małosolny lub konserwowy, kiszony), sałata bez masła. Kolejne moje posiłki są na ciepło, czyli np. makaron z rybą, do tego miks warzyw na patelnię lub przygotowuję mieszankę sam, ze świerzych warzyw. Plus mięso smażone na oleju kokosowym lub gotowane. No i oczywiście staram się wypijać odpowiednią ilość wody w ciągu dnia. Czas na przygotowanie posiłków to 45 minut, czyli nie dużo.

Jest aktualnie już luty, miesiąc zmieniania nawyków żywieniowych i wiecie, co? Nadal mi się nie znudziło, mało tego,  stwierdziłem, że nie wrócę już do jedzenia w poprzedniej wersji ( wstawałem rano o 4 a pierwszy posiłek jadłem o 10, a do tego czasu tylko kawa). Tak samo jak ważne jest przygotowanie głowy na wyzwanie, tak samo musimy zadbać podczas diety o dobre samopoczucie, czyli cheat meal (tzw. oszukany posiłek: o tym jest inny artykuł tu), czyli od czasu do czasu zjeść coś niezdrowego, co pozwoli nam nie zwariować. Ważnym punktem jest zestaw witamin np. w tabletkach musujących.

Mam nadzieję, że przybliżyłem wam jak wygląda dieta, w razie jak by czegoś tu zabrakło, zapraszam do zadawania pytań.

Pozdrawiam

Rafał Nodzak (Fit Men)